Przechodzę koło salonu. Kątem oka rejestruję synka drugiego grającego w FIFĘ. Słyszę, że z kimś / do kogoś ??? rozmawia… – Z kim rozmawiasz synku? – Z FIFĄ – odpowiada. – ??? – Ale to rozmowa prywatna, mamo… Nie wiem, czy Houston mamy problem… bo syn komunikuje się z konsolą… chyba nie, bo od zawsze, choć rozmowny to on nigdy nie był, mówił dużo do siebie. A jego futbolowa pasja nie zna granic.
Patrzę na niego jeszcze przez chwilę, dyskretnie. I myślę o tym, jak bardzo robi się podobny do cud-męża. Z jego poczuciem humoru i dystansem do świata. I o tym, że to nie kolor czy oprawa oczu tak ich wszystkich do siebie upodabniają a właśnie charakter, osobowość, której nie zobaczy się w pierwszych dniach życia, w zachwycie nad małym, nowym życiem, które kwili (oby tylko) przy piersi.
Tak dobrze jest patrzeć na dzieci, które powoli dorastają do dorosłości. Widzieć ten rozwój i w nim uczestniczyć. Choć istotnie moment dojrzewania to naprawdę wyzwanie i próba nerwów dla wszystkich. U nas, na szczęście, rozłożona w czasie, a przez to dawkowana, jeśli nie z umiarem, to przynajmniej w ilościach dających się strawić niemal bezboleśnie. Niemal…
– Mamo! Patrz! Twoja witamina D3! – mówi ten sam synek kilka godzin wcześniej, na widok słońca…
(Zwykłam wyganiać ich na słońce zimową porą, żeby się trochę tej witaminy w tym naszym permanentnym belgijskim niedoborze nawdychali…)
Polecam dziś Waszej uwadze te pączki. Całość, łącznie ze zrobieniem zdjęć i zjedzeniem, o zgrozo! zajęła mi 40 minut. Najlepsze są jeszcze ciepłe… Porcja nie jest duża, taka na 1 osobę, która miałą wielką ochotę na coś słodkiego, już, teraz, natychmiast. Uczciwość nakazuje przyznać, że cud-mężowi nie smakowały. Za to mnie bardzo. Polecam gorąco.
Bananowe… smakowałyby na pewno i mnie;)
Takie coś mnie zachwyca :))
Wiele witaminy D życzę :))
Fajne 🙂 Dużo ich wychodzi?
Mam straszną ochotę zrobić pączki, tylko boję się że mojego mieszkanka nie dowietrzę po smażeniu… Twoje wyglądają pysznie 🙂
alez one pomysłowe:) jak dla mnie bomba!
Urocze maleństwa 🙂
Bardzo ciekawe pączuszki 🙂 Może to będą moje pierwsze i jedyne pączki w tym roku? Całkiem możliwe. Jeszcze nigdy nie pokusiłam się o domowy wyrób.
Po składnikach widzę, że na pewno mi posmakują. Uwielbiam wszelkiego rodzaju bananowe wypieki, omlety, bułeczki na słodko… a w takiej bezglutenowej wersji przemawiają do mnie jeszcze bardziej! 🙂
Składniki, które lubię. Myślę, że by mi smakowały bardzo :).
Też bym chciała tak kiedyś patrzeć… Porównywać… Może…
Jak Tobie smakują, to myślę, ze i mi:), a Cudakowi nie smakowały, bo to może przez tę skórkę…?