Zapraszam jeszcze dziś.
Dziś jest słoneczne i pracowite. Podobnie jak wczoraj. Wieczorem ulepiliśmy, no dobrze, ja tylko robiłam zdjęcia, ponad 2 metrowego bałwana. Z nobliwym garnkiem jak kapeluszem, apetyczną marchewką zamiast nosa, szalikiem, który natychmiast przywarł do białego ciała i „ręcami jak grabie” stoi wciąż w ogrodzie i topnieje…
Nie narzekam na zimę. Zimno być musi, dla równowagi, której my sami potrzebujemy. Latem ponarzekamy na upał choć i gorąc potrzebny, by wygrzać starzejące się kości. To chyba znaczy – być pogodzonym? Staram się, w każdym razie. A herbata z rumem smakuje wieczorami wybornie.
Próbowałam różnej konfiguracji składników cicerchiaty. Do ostatniej chwili, jeszcze dziś rano. Przepis, który znalazłam w sieci nie był dość dobry. Pączki wyszły twardawe i zbyt suche. Postanowiłam zrobić je po swojemu i udało się! Nie wiem, jak Wam, ale cicerchiata przypomina mi ideą realizacji nasze polskie mrowisko czy choćby francuskie croquembouche. Daje też tyle możliwości. Można przygotować wersję mini, czyli ponakładać je jeszcze gorące do mufinkowych foremek. Można też – bardziej świątecznie i wystawnie – uformować duży kopiec albo też, zgodnie z włoską tradycją, podać w formie wieńca. Aby taki kształt osiągnąć wystarczy przełożyć gorące pączki zagotowane w syropie, w formie z kominkiem i pozwolić całości zastygnąć. Można do samych pączków wmieszać także kandyzowaną skórkę pomarańczową czy suszoną żurawinę lub rodzynki. Na końcu udekorować posypką do ciasteczek.
Jedno jest więcej niż pewne. Cicerchiata wciąga. Nie można przestać. Sięga się po kolejne, jedno po drugim małe, słodkie cudo. Ale w końcu nie o umiar w karnawale chodzi, prawda? Korzystajmy z tego czasu także kulinarnie.
Cicerchiata jest typową specjalnością
centralnych Włoch – Abruzji, Umbrii czy Lacjum. Przygotowuje
się ją szczególnie w okresie Bożego Narodzenia lub karnawału, w zależności od
regionu. Jej nazwa pochodzi od cicerchia czyli „stos
ciecierzycy”, chociaż z ciecierzycą, oprócz może wyglądu, nie ma nic wspólnego. W innych regionach Włoch,
przepis na cicerchiata znajdziemy pod różnymi nazwami, jak choćby struffoli w
Neapolu.
centralnych Włoch – Abruzji, Umbrii czy Lacjum. Przygotowuje
się ją szczególnie w okresie Bożego Narodzenia lub karnawału, w zależności od
regionu. Jej nazwa pochodzi od cicerchia czyli „stos
ciecierzycy”, chociaż z ciecierzycą, oprócz może wyglądu, nie ma nic wspólnego. W innych regionach Włoch,
przepis na cicerchiata znajdziemy pod różnymi nazwami, jak choćby struffoli w
Neapolu.
Zapraszam więc i polecam gorąco!
Cicerchiata
Składniki:*
275 g mąki tortowej
1 jajko (60 g)
35 g cukru pudru
1 łyżeczka proszku do pieczenia (5 g)
30 g alkoholu (ja użyłam Cointreau)
1 łyżka masła (20 g)
60 g gęstego jogurtu naturalnego
szczypta soli
skórka otarta z 1 cytryny
3 łyżki soku pomarańczowego
Na syrop:
170 g miodu
1 łyżka Cointreau
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżka wody
*to zdecydowanie mała porcja… jeżeli chcemy uformować wieniec – należy ją podwoić. Właściwie także w każdej innej sytuacji.
Przygotowanie:
1.
Mąkę przesiewamy do
miski. Mieszamy z cukrem, proszkiem i solą. Robimy zagłębienie, w które wbijamy
jajko, dodajemy jogurt, alkohol i sok pomarańczowy oraz masło w temperaturze
pokojowej.
Mąkę przesiewamy do
miski. Mieszamy z cukrem, proszkiem i solą. Robimy zagłębienie, w które wbijamy
jajko, dodajemy jogurt, alkohol i sok pomarańczowy oraz masło w temperaturze
pokojowej.
2.
Wyrabiamy głądkie,
jednolite ciasto. Formujemy z niego wałeczki o średnicy około 1,5 cm. Kroimy na
małe kawałki o długości również około 1,5 cm – patrz zdjęcie.
Wyrabiamy głądkie,
jednolite ciasto. Formujemy z niego wałeczki o średnicy około 1,5 cm. Kroimy na
małe kawałki o długości również około 1,5 cm – patrz zdjęcie.
3.
Rozgrzewamy tłuszcz
w garnku. Smażymy partiami, kiedy się zezłocą z obu stron przekładamy na
ręcznik papierowy.
Rozgrzewamy tłuszcz
w garnku. Smażymy partiami, kiedy się zezłocą z obu stron przekładamy na
ręcznik papierowy.
4.
Rozgrzewamy w
garnku składniki na syrop – kiedy się zagotuje i zacznie się pienić, wrzucamy
usmażone pączki i gotujemy chwilę, około 2 minut. Przekładamy, zależnie od
humoru, gustu i potrzeby do foremek mufinkowych lub do formy z kominkiem.
Musimy się pospieszyć – syrop szybko zastyga uniemożliwiając dowolne kształtowanie. Pozostawiamy do zastygnięcia. Albo i nie. Kto da radę, w każdym razie. Uwaga na
palce!
Rozgrzewamy w
garnku składniki na syrop – kiedy się zagotuje i zacznie się pienić, wrzucamy
usmażone pączki i gotujemy chwilę, około 2 minut. Przekładamy, zależnie od
humoru, gustu i potrzeby do foremek mufinkowych lub do formy z kominkiem.
Musimy się pospieszyć – syrop szybko zastyga uniemożliwiając dowolne kształtowanie. Pozostawiamy do zastygnięcia. Albo i nie. Kto da radę, w każdym razie. Uwaga na
palce!
Smacznego!
a cóż to za cuda??? czekam niecierpliwie by pożreć je wzrokiem i nie tylko 🙂
ooo czekam na wpis, aż ciekawa jestem co to za cudeńka 😀
:0 a co to za pyszności
Nie wiem co to, ale jakie ładne:)
Intrygujesz :))) nie wiem co to, ale prezentuje się wyśmienicie i jest na pewno smaczne 🙂 I chyba słodkie 🙂
Mmmm. Nie mogę się doczekać, karnawałowe smaki 🙂
Czyżby ciecierzyca w karmelu?
I znowu coś co bajecznie się nazywa 😉
Aniu, czekamy ;))
Kochani,
mam nadzieje, ze dotrwaliscie… i doczekaliscie sie.
Schola – mialas dobry trop – nazwa wlasnie o stosu ciecierzycy wzieta 🙂
Zapraszam do lektury i smakowania 🙂 Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
Anna
Super! A ja myślałam, że to jakieś orzeszki w karmelu 🙂 Rewelacyjne zdjęcie 🙂
Na jakim tłuszczu je smażysz? Na głębokim tłuszczu?
Kuchenny balagan,
dziekuje i polecam. Serdecznie
Iskanna,
nie napisalam tego – na glebokim. Pol na pol smalec z olejem. Pozdrawiam!
ANna
Są idealne, usmażę je w okresie tłustego czwartku:-). Wyglądają tak pieknie i apetycznie, że aż chce sie dłoń po nie wyciągnąć:-). Pozdrawiam serdecznie
Łooo, wyglądają mega apetycznie pewnie zrobię w okolicach tłustego czwartku;)
Ależ to cudowne jest Anno!
Fantastycznie podane i wygląda bosko, smacznie!:)
cuda! faktycznie 🙂
Cudne 🙂 Patrząc na zdjęcia myślałam, że to jakieś orzeszki w cieście – a tu proszę zaskoczenie – będę musiała wypróbować!
Nigdy nie spotkałam się z czymś takim, super sprawa 🙂
O , a ja w pierwszym momencie myślałam, że to Strufoli ( też włoskie tylko, że z Campanii :))
Olimpia Davies,
… a jak juz raz siegniesz, nie mow, ze Cie nie ostrzegalam, nie mozesz przestac 🙂 pozdrowienia
Osia,
mozna i wczesniej sprobowac, calosc zajmuje jakies pol godzinki, jak na taki efekt wydaje sie, ze to niezbyt duzo… pozdrawiam
Majanko,
dzieki, polecam Ci je bo sa bardzo szybkie, proste, nieklopotliwe i naprawde smaczne 🙂 Pozdrowien moc!
Bity Kes,
😉
Od-kuchni,
a to ciekawe, nie sadzilam, ze te zdjecia moga byc takie mylace 🙂 serdecznie
Crispy Biscuits,
🙂
Bee Sweet,
tak, ja czytalam ze cicerchiata nazywane sa strufoli w Neapolu konkretnie. Pozdrowienia serdeczne
Anna
o mamo jakie boskie!
no nie mogę się na nie napatrzeć:D boskie są:D
Wyobrażam sobie że nie można się od nich oderwać:) małe cuda
Wlasnie w tej wersji mini podobaja mi sie najbardziej 🙂
cudne! na 1000% zrobię w tłusty czwartek 🙂
wygadaja jak groszek pytsiowy hehe ale na pewno sa o niebo lepsze ;D
Fantastyczne, obawiam się jednak, że gdybym je przygotowała, pochłonęłabym całość sama… 😉
Witam serdecznie! 🙂
Pączuszki prześliczne! Dziękuję za inspirację.
Chciałam zapytać, czy można nie dodać jajka do przepisu? Nie mogę ze względu na dietę.
Pozdrawiam i dziękuję 🙂