Wróciliśmy. Spragniony kot czekał na pieszczoty, królik odetchnął z ulga po dlugiej podróży, dzieci radośnie pochrapywały we własnych łóżkach. Jak dobrze wrócić do domu…
Kiedy zdarzają nam się takie wielkie rodzinne spotkania mama przygotowuje zawsze nasz ulubiony metrowiec. Ciasto na tyle duże, by nikt nie musiał poskramiać apetytów na kolejny kawałek. To takie nasze rodzinne ciasto świąteczne. Może się wydać pracochłonne, ale to tylko pozory, uwierzcie. Wielu z Was zapewne już je zna, moim zdaniem to najlepszy przepis. Wart spróbowania.
Metrowiec
Składniki :
Na ciasto jasne :
2 łyżeczki proszku do pieczenia
4 jajka
1 szklanka cukru
4 łyżki gorącej wody
1 szklanka mąki
4 łyżki oleju
aromat, ekstrakt lub cukier waniliowy
Na ciasto ciemne:
Wszystkie składniki ciasta jasnego + 2 łyżki kakao
Ciasto jasne i ciemne przygotowujemy oddzielnie, najlepiej wieczorem dzień wcześniej.
Na krem:
0,75 l mleka
¼ szkl. cukru
budyń waniliowy z cukrem
4 płaskie łyżki mąki
250 g masła extra
2 żółtka
aromat waniliowy
Przygotowanie:
Ciasto jasne
1. Żółtka ucieramy z cukrem pod koniec dodajemy gorącą wodę, następnie aromat, olej oraz połowę mąki.
2. Pozostałą mąkę mieszamy z proszkiem do pieczenia i dodajemy do utartej masy.
3. Ubijamy na sztywno białka i delikatnie łączymy je z masą.
4. Przekładamy do keksówki o rozmiarach 26×11 cm, natłuszczonej i wysypanej bułką tartą lub wyłożonej pergaminem.
5. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180° przez około 1 godzinę.
Ciasto ciemne
Podczas przygotowania ciasta ciemnego postępujemy identycznie jak w przypadku jasnego. Należy jedynie ze szklanki mąki odsypać 2 łyżki i zastąpić je 2 łyżkami kakao.
Krem (przygotowujemy rano, w dniu podania)
1. Proszek budyniowy łączymy z mąką i połową zimnego mleka.
2. Resztę mleka zagotowujemy. Dodajemy cukier oraz mąkę z bydyniem nie przestając mieszać.
3. Odstawiamy przykryty do wystygnięcia.
4. Masło ucieramy z żółtkami dodając po łyżce ostudzonego budyniu ciągle mieszając.
Całość
1. Upieczone, wystudzone ciasta kroimy na kawałki o grubości 1-1,5 cm.
2. Kawałki ciasta układać będziemy naprzemiennie na dużej tacy, biszkopt jasny, biszkopt ciemny, połączone kremem (patrz zdjęcia)
3. Dekorujemy polewą czekoladową i posiekanymi orzechami włoskimi.
4. Kroimy pod kątem.
5. Przechowujemy w chłodnym miejscu.
Smacznego!
duzo slyszalam o nim,ale nigdy nie robilam,wyglada niesamowicie kuszaco i kalorycznie 🙂 ale co tam…..
Pozdrawiam cieplutko 🙂
oj, ileż tej przyjemności!
cały metr ;]
nie ma to jak mert porządnego ciasta prawda? znam, znam i bardzo lubię 🙂
Ojej, pamiętam:) U nas w domu już dawno się go nie piekło, a co najwyżej z kremem z grysiku 🙂
Pozdrawiam cieplutko!!!
Zawsze, po prostu zawsze zastanawiałam się, przeglądając zeszyt mojej Mamy, dlaczego to ciasto nazywa się metrowiec. Czy na pewno dlatego, że mierzy metr? Albo z jakiegoś innego powodu? Teraz już wiem i mam jeszcze większą ochotę go upiec 🙂
KOchana Aniu 🙂 cieszę się, że przypomniałaś mi o metrowcu… pieczony kiedyś przez Mamę, przeze mnie bardzo lubiany… a w ostatnim czasie trochę niestety zapomniany.
I też rodzinne spotkania przy metrowcu się często odbywały 🙂
Świetne! Choć nie jestem pewna, czy sama miałam kiedyś przyjemność spróbować tego ciasta. Zapowiada się doskonale!
A takich ogromnych spotkań w gronie Rodziny ogromnie zazdroszczę. Ja póki co nie mam na takie najmniejszych szans…
Ściskam, Aniu!
Aniu! To mogę choć pół metra? Aniu! Nigdy nie jadłam metrowca, choć wiele słyszałam! Wygląda pysznie – siła perswazji bije ze zdjęć, więc zrobię!!!
Pozdrowienia:)
Świetne ciacho! Ja jeszcze nigdy sama nie robiłam,ale wiem,ze mojemu Ukochanemu by posmakował:)
oj tak, coś pysznego 🙂
Chciałabym zobaczyć westchnięcie królika po podróży…:):):)
Ty niewątpliwie też…:)
A metrowiec rzeczywiście… metrowy! Były czasy, że robiłam, ale to jeszcze w domu, jak cała duża rodzina była… Moja mama bardzo lubiła.
Odpoczywaj po całym tym miłym zamieszaniu:)
dawno nie robilam dziękuje za przypomnienie 🙂 ta spływajaca czekolada na jednym ze zdjęć wygląda szczególnie apetycznie 🙂 pozdrawiam
ojojoj, pomipo okrutnej pory poproszę o 5 cm
Gosiu,
chyba nie jest bardziej kalortczny od innych ciast z kremami, a z pewnoscia wart sprobowania, pozdrowienia serdeczne
Karmelitko,
tak, masz racje, mierzylam i wychodzilo ponad 80 cm, czyli zgodnie z nazwa, pozdrowienia serdeczne
Myniolinko,
no wlasnie, najlepiej sie sprawdza przy duzych zgromadzeniach, wystarczy dla kazdego, pozdrowienia serdeczne
Andzia35,
u nas piecze sie go od zawsze juz chyba ze 20 lat i kiedy wszyscy zjezdzamy do domu, kazdy z nas ma zawsze te jedna i ta sama prosbe, o metrowca. Jakos sie nam nie przejada, o dziwo, pozdrowienia serdeczne
Arven,
sprobuj koniecznie, obdzielisz nim wiele osob, ktorym z pewnoscia bardzo posmakuje, pozdrowienia serdeczne
Amarantko,
na poczatku mialam watpliwosci czy opublikowac ten przepis. No bo czy jest jeszcze ktps, kto go nie sprobowal? A jednak. Ciesze sie, z takiego odzewu i sciskam serdecznie
Anna
Nooo, metr ciasta można nazwać konkretnym deserem :D. Pięknie się prezentuje. Pozdrawiam!
moja Mama robi najpyszniejszy metrowiec..
Pamiętam jak u mnie w domu zawsze się pojawiało z okazji czyiś imienin, albo świąt. Jest przepyszny, choć dość prosty.
U nas zawsze był robiony w takich półokrągłych formkach a na wierzchu był pokryty również kremem…
U nas to ciasto nazywalo sie szachownica, bo tenze metrowiec rozkrawalo sie jeszcze na warstwy, ktore trzeba bylo odwrotnie przelozyc, zeby otrzymac efekt szachownicy. Ilez z tym bylo pracy ! Na pewno warto bylo go przypomniec.
Nigdy go nie jadłam, ale mam wrażenie, ze nazwa obiła mi się o uszy. Takim ciastem można ugościć wielką rodzinę.
O kurczę, uwielbiam metrowiec 🙂 Czasem pojawia się u nas (tzn. w moim rodzinnym domu:) w domu za sprawą pani Halinki, która u nas gotuje.
POzdrowienia cieplutkie!
Hejka wszystkim smakoszom metrowca, faktycznie jest zapomnianym deserem. Musze odgrzebać przepis, albo wykorzystam ten. Chciałam jeszcze zaznaczyć że w jednej z Krakowskich cukierni to ciasto nazywało się OLIWKOWIEC. Pychota.